Kilka słów o technikach pracy :)
Wszystkiego nauczyłam się sama- jednak nie bez pomocy bardzo miłych ludzi, którzy gdzieś przez te lata pomogli pewne rzeczy zrozumieć na różnych etapach, do dziś tak się wspólnie uczymy.
To skomplikowane- łączę wiele technik, od takiej klasycznej pracy ze srebrem, po przeróżne eksperymenty z żywicą. Jednak najbardziej zajmuje mnie praca z glinką srebra- zwaną "art clay silver", od tego wypada mi zacząć ten wpis ( to srebro pochodzące z recyklingu, z łącznikami w postaci papieru i wody- wyrzeźbione prace pozostawia się do wyschnięcia zupełnego, po czym wypala się w wysokiej temperaturze, łącznik w postaci papieru zostaje wypalony i zostaje Nam czyste srebro- wtedy taki wypalany element się nieco kurczy, a sam proces jest bardzo ciekawy i fajny, od gliny do srebra, poprzez ogień ) .
Glinka srebra w takiej postaci pozwala mi osiągać w srebrze bardzo plastyczny klimat, czyli to, za co najbardziej moją biżuterię lubicie.
W ogromnym skrócie- najpierw rodzi się pomysł, dużo szkicuję, szkiców jest miliony, realizuje się garstka. Następny krok to rzeźbienie w mokrej masie, praca taka jest surowa, musi wyschnąć- oddać wodę. Samo rzeźbienie naprawdę nie jest łatwe- glinka schnie od dotyku, od oddechu, każde źródło ciepła utrudnia pracę, trzeba mieć swoje małe triki warsztatowe i czary mary, by sobie ten proces rzeźbienia usprawnić i wydłużyć. Kiedy taki element jest już suchy, trzeba wszystko jeszcze wygładzić, coś nie raz poprawić, podrzeźbić, zrobić poprawki i można wypalać. Też nie jest to takie łatwe, trzeba uważać, by czegoś nie stopić, bo wtedy już mamy katastrofę :) właśnie na tym etapie dostajemy rzecz, która rodzi się z gliny i ognia. Teraz pora zadecydować- co dalej? Czy praca ma być oksydowana ( przyciemnianie/ postarzenie srebra ), czy też nie- wtedy pozostaje praca z jasnym srebrem, teraz też dokonuje się wybór, czy elementy z blaskiem pojawią się, czy może zmatowione. Jaki dodać kolor i czy w ogóle dodawać? To żywy proces, na każdym etapie. Właściwie nigdy nie planuję pracy od "A do Z" - zawsze jest ten element szumnej "spontaniczności" w procesie.
Tu dochodzimy do momentu, gdzie wypada napisać parę słów o żywicy. Ogromną frajdą były dla mnie pierwsze z nią eksperymenty, ile to wniosło życia do moich prac ! ;) Lata praktyki w łączeniu technik sprawiły, że powstało coś bardzo "mojego" i charakterystycznego, tak przynajmniej twierdzicie Wy, co mnie cieszy niezmiernie- bo głupio tak pisać samej o własnych pracach w superlatywach, raczej z dużą skromnością podchodzę do własnej osoby i warsztatu, możecie mi wierzyć na słowo. Mogę dzięki żywicy szaleć z kolorami do woli- bo mieszam je sama, z teksturami, z warstwami, a prace z żywicą- jeśli są traktowane dobrze- można nosić wieeeele lat.
Kolor do moich prac wnoszą też cyrkonie, kamienie naturalne ( mam od dziecka na ich punkcie fioła- uwielbiam ciekawe kamienie, zwłaszcza takie nie do końca doskonałe ) , czasami blasku dodaje złoto, lub eksperymenty z różnymi świetlistymi drobinami, używam też szklanych koralików, bo bardzo piękne kolory miewają. Kolor wnoszą też sznurki i tu o nich kilka słów. Lubię ten nośnik, sznurki są kolorowe, miłe w dotyku, ciepłe i wyraziste. Miło się noszą :) Nie wyobrażam sobie na dłuższą metę moich bransoletek na łańcuszku- choć bywa, że i takie gdzieś się w historii znalazły, jednak osobiście czegoś wtedy mi w tym brak, chyba właśnie tego ciepła i wygody. Z takimi sznurkowymi jakoś łatwiej się zżyć.
Każda sztuka biżuterii - nawet pozornie prostej konstrukcji- jest jedyna i unikalna. Nawet jeśli motywy są podobne, do czegoś wracam, zawsze są różnice i to daje gwarancję posiadania biżuterii jedynej takiej na świecie, co jest dla mnie ważne- myślę, że naprawdę miło jest mieć coś, czego nikt miał nie będzie.
Chciałam nadmienić jeszcze, że nie dążę do perfekcji. Nie dążę też do jakiegoś szeroko pojętego "automatyzowania" mojej pracy- przeciwnie. W dobie pośpiechu i spłycania wielu aspektów życia, chcę tworzyć coś, co sprawia, że trochę się zatrzymujemy. Widać w moich pracach, że są ręcznie wykonane, że poświęciłam im czas i serce. Taką mam nadzieję.
Muszę na koniec wspomnieć o BAŁWANKACH :) czyli o zakończeniach moich bransoletek- często gęsto dwie kuleczki, mniejsza i większa. Wymysł sprzed chyba już dekady. Nawiązuje bałwanek zawsze kolorami do całości- a od Was często dostaję wiadomości zwrotne, że to bardzo urocze i dodaje wyrazu całości.
Tyle o technikach - opisowo, ogólnie, w skrócie. Jeśli dostanę od Was ciekawe pytania w temacie, chętnie coś tutaj dopiszę, uzupełnię notkę.
Dziękuję za poświęcony czas i zawsze będzie to miłym zaskoczeniem dla mnie, że ludziom chce się przeczytać to, co ja tu wypisuję :)